piątek, 6 marca 2015

Rozdział I część II

Ostatni dzień szkoły. Tak bardzo się cieszę. W końcu wakacje. Ubrana w białą bokserke włożoną w czarną rozkloszowaną spódnice, udałam się na dol gdzie czekał na mnie Damon. Uśmiechnął się na mój widok. Podeszłam do niego i złożyłam na jego zimnych wargach pocałunek.
-Idziemy?-spytał. Kiwnęłam głową. Objął mnie w tali i wyszliśmy na dwór. Nagle podniósł mnie jak pannę młodą i w wampirzym tempie znaleźliśmy się przd szkołą. Puścił mnie.
-Damon! Miałeś tak nie robić!-warknęłam i uderzyłam jego tors. Zaśmiał się, a moje serce zmiękło na ten widok.-Chodź już.-postanowiłam nadal udawać obrażoną. Nie czekając na niego udałam się na teren szkoły, w ogóle nie wiem po co go ze sobą zabrałam. Przecież nie chodzi ze mną do szkoły. Ujrzałam Elenę i pobiegłam do niej.
-Ślicznie wyglądasz.-stwierdziłam. Na prawdę ślicznie wyglądała.
-Ty też ślicznie wyglądasz. Gdzie masz Damona?-spytała marszcząc brwi. Wzruszyłam ramionami. -Idziemy do Bonnie? Razem z Mattem powinni już być.-kiwnęłam głową i udaliśmy się do Bonnie.
                            ***
Wracałam do domu ze świadectwem w ręce. Wracałam sama, bo Damon nie przyszedł do mnie po naszej małej sprzeczce. Obraził się czy co? To nie jest w jego stylu... To nie w stylu Damona. Przyznam szczerze, że trochę się martwię o niego. Zaraz do niego zadzwonię.. Włożyłam klucz do zamka. Coś jest nie tak. Drzwi są otwarte. Po cichu weszłam do mieszkania. Ściągnęłam buty, świadectwo położyłam na szafce.
-Ciociu?-krzyknęłam. Nikt mi nie odpowiedział. Sprawdziłam kuchnie, salon i pokój cioci. Nic tam nie było. Weszłam na górę. Drzwi do mojego pokoju były uchylone. Podeszłam bliżej. Nagle ktoś złapał mnie od tyłu. Krzyknęłam, a ten  ktoś zawiązał mi opaskę na oczach. Zostałam popchnięta na ścianę. Krzyczałam cały czas lecz ten ktoś nic sobie z tego nie robił. Ściągnął moje majtki i brutalnie we mnie wszedł. Zaczął się poruszać bardzo szybko. Poczułam straszną ulgę, gdy zorientowałam się kto to. Damon.. Straszne podniecenie rozeszło się po moim ciele, gdy tak się we mnie poruszał. Nie trzeba było wiele. Obydwoje doszliśmy w tym samym momencie. Jego zimne dłonie ściągnęły z moich oczu opaskę. Odwróciłam się. Damon uśmiechał się promieniście.
-No i co się tak szczerzysz?-warknęłam. Zmrużył oczy.
-Bo mogę.
-Jesteś niemożliwy, ale mimo wszystko wciąż Cię kocham.-uśmiechnęłam się do niego i zarzuciłam mu ręce na ramiona.-Juz nigdy Cię nie oddam, wiesz o tym?-potarłam swoim nosem o jego.- Już zawsze będziesz musiał męczyć się z taką małą, wredną istotą jak ja, Kochanie.

                            ***
-Zostaw go w spokoju, Ty mała nic nie znacząca ludzka dziewczyno. Damon nie jest dla Ciebie, on zawsze będzie mój, rozumiesz? Zawsze. A Ty nie waż się więcej do niego wracać. Masz go zostawić.-odezwała się. Wpatrywałam się w nią z przerażeniem w oczach. Jej zęby wydłużyły się i zatopiła się w mojej szyji. Moje ciało ogarnął ogromny szok i ból. Elena jest wampirem? 
Mój krzyk zabrzmiał w pokoju. Dotknęłam szyji.Krwawiłam. Co to kurwa do jasnej cholery ma być?!

___________________
Naszła mnie wena, więc oto pierwszy rozdział części II.

1 komentarz: