sobota, 22 listopada 2014

Witajcie.

Tak dawno tu nie zaglądałam, a jak już jestem przeżyłam szok... Tyle wyświetleń? Jeju. Dziękuje!
Ostatnio napadła mnie straszna wena, więc zaczymam nową historie o Damonie i Mellody.
Blog jeszcze nie powstał jednak niedługo zabiore się za zrobienie go.
Jeszcze raz dziękuje!
Pozdrowienia. :3

poniedziałek, 10 marca 2014

Epilog.

Siedzieliśmy na wzgórzu, trzymając się za ręce. Spojrzałam na Damona, a on obdarzył mnie swoim pięknym uśmiechem, który odwzajemniłam. Położyłam głowę spowrotem na jego tors i złożyłam na nim pocałunek.
-Jesteś dla mnie ważny, wiesz?-wyszeptałam. Damon ścisnął nasze dłonie.
-Wiem, kochanie. Nie sądzisz, że to głupie?-uniósł mój podbrudek i oparł swoje czoło o moje. Zmarszczyłam brwi.-Adoruję cię 175-letni wampir.-wyjaśnił.
-Nie, to słodkie.
-Co tutaj jest słodkiego? W każdej chwili mogę wymazać ci pamięć i nie będziesz nic pamiętać.
-Damon.-warknęłam wkurzona i uderzyłam go w ramie. -Nie mów tak.
Zaśmiał się i złożył na moich ustach pocałunek.
-Oczywiście, nigdy bym tak nie zrobił. Teraz szaleję tylko za tobą. Jesteś moim oczkiem w głowie, księżniczko.
-Dlaczego księżniczko?
-Jesteś zarozumiała, irytująca...
-Skończ.-warknęłam cicho i wpiłam się w jego zamądrzałe, cudowne wargi.
-Kocham cię, Skyler.
-Kocham cię, Damon.

_____________________________

Och! Och! Nie tak to miało być. Miało być więcej akcji oraz rozdziałów jednak... napadło mnie coś takiego jak BRAKWENYDUPALOLCOTERAZKONIECBUM.

Jednak postaram się napisać 2 część, tego jednak nic nie obiecuje.

Przepraszam. Xoxo

Tak na koniec wstawię  swoje zdjęcie. :D Ja WAMPIR! :D

środa, 26 lutego 2014

Rozdzial 16 ~ "Kolacja."

Leżąc w łóżku, w domu cioci stresowałam się przyjazdem rodziców. Mieli przyjechać dzisiaj. Tęskniłam za nimi i bardzo chciałam ich zobaczyć, jednak kazali mi zaprosić przyjaciół, których oczywiście zaprosiłam. Wszyscy zgodzili się. Ciocia nawet nie wiedziała co się ze mną działo przez ten czas. Elena powiedziała jej, iż będę nocować u niej. A Damon...uhh. Po całym moim ciele rozlała się fala ciepła, która spowodowana była samą myślą o nim.
Od mojego przyjazdu tutaj minęły dwa miesiące, co świadczy o tym, że już niedługo moje urodziny, a dokładnie za tydzień.
Moje rozmyślania przerwał kojąco zimny dotyk dłoni Damona na swojej skórze.
-Damon.-westchnęłam-nie słyszałam kiedy przyszedłeś. Spojrzał na mnie, a na jego usta wstąpił szeroki uśmiech. Splótł nasze dłonie.
-Wiesz, że bardziej podobasz mi się bez makijażu, niż cała obsmarowana tym wszystkim?-pochylił się i musnął mój policzek.-Cześć,kochanie.-zachichotałam.
-Tak, wiem, ale to nie zmieni zdania o moim makijażu.
- To w co dzisiaj się ubierzesz?-spytał i podszedł do mojej szafy. Leżałam w łóżku, patrząc jak ten grzebie w moich rzeczach.
-Znalazłeś coś tam ciekawego?
-Tak i to nie jedną rzecz.-wyciągnął z szafy skąpe czarne bikini oraz czarną krótką sukienkę. Zaśmiałam się.
-Mam się w tym pokazać rodzicą?
-Czy ktoś tu mówi o pokazaniu się rodzicą? Miałem na myśli abyś dla mnie się tak ubrała.-zamruczał i znalazł się nade mną.
-Damon nie.-zachichotałam i odepchnęłam go od siebie.
-Ale dlaczego?-znowu znalazł się nade mną i potarł swoim nosem o mój.
-Damon.-pocałował mnie, a gdy nie odwzajemniłam pocałunku oderwał się ode mnie ze zmarszczonymi brwiami.-Powiedziałam nie. Jesteś nachalny.
-Chociaź mnie pocałuj.-jęknął i włożył swoją rękę pod moją koszulkę. Zaśmiałam się i wyciągnęłam ją, splatając swoje palce z jego. Drugą rękę wplątałam w jego włosy. Przybliżyłam swoje wargi do jego. Gdy nasze wargi zetknęły się ze sobą do pokoju weszła...ciocia. Zastygłam w ruchu nie wiedząc co mam robić. Damon tak samo. Ciocia stała w drzwiach, z rękami założonymi na biodrach. Spojrzała na mnie, potem na Damona i wybuchła głośnym śmiechem.
-Wiedziałam, że ty coś ukrywasz Skyler.-pogroziła mi palcem i spojrzała na Damona.-Mam nadzieje, że dbasz o nią, Damon.
-Tak. Dbam o nią Carmen.-odpowiedział. Ciotka uśmiechnęła się i zamknęła drzwi, lecz uchyliła je wystawiając przez nie głowe.
-Twoi rodzice przyjadą póżniej. Korki.-wyjaśniła i na dobre zniknęła za drzwiami. Damon spojrzał na mnie.
-Na czym skończyliśmy?-spytał i tym razem to on pochylił się i gwałtownie wpił się w moje wargi.

                       ~***~
Ubrana w czerwoną skukienke, oraz niewygodne szpilki zeszłam na dół i otworzyłam drzwi w których stali rodzice. Pisnęłam i objęłam ich oboje.
-Cześć mamo, tato.
-Witaj córeczko.-odpowiedziała mama i weszła do środka. Zlustrowała mnie wzrokiem. -Ślicznie wyglądasz.
-Dziękuję.-odpowiedziałam.
Gdy rodzice zniknęli za drzwiami kuchni, dzwonek do drzwi rozległ się po mieszkaniu. Otworzyłam je.
-Cześć.-przywitałam wszystkich, przytulając ich. Stefanowi, Elenie oraz Bonnie wskazałam drogę do salonu i zostałam sama z Damonem. Podeszłam do niego i zarzuciłam ręce na jego ramiona. Przywarłam swoimi wargami do jego.
-Wyglądasz tak seksownie, że mógłbym wziąść cię na tej ścianie.-wymruczał mi do ucha. Zaśmiałam się i odsunełam się od niego. Splotłam swoje palce z Damona i pociągnęłam go w strone salonu. Siedzieli już w nim wszyscy. Puściłam rękę Damona i usiadłam na odsuniętym przez niego krześle. On sam usiadł obok mnie.
-Mamo, tato to moi przyjaciele. Elena,Bonnie, Stefan i Damon.-przedstawiłam ich sobie. Ciotka spojrzała na mnie znaczącym wzrokiem. -Damon to mój...chłopak.-szepnęłam.
-Miło mi państwo poznać.-oznajmił.
-Nam również jest was miło poznać.-odpowiedział tato.
Kolacja minęła nam na przyjemnej rozmowie. Rodzice zaakceptowali Damona. Nie była tak żle, jak myślałam.

_____________________

Nudny rozdział .__.

środa, 12 lutego 2014

Rozdział 15 ~ "Niedosekszony wampir."

Słońce wdarło się przez zasłony do pokoju Damona. Ziewnęłam przeciągle i otworzyłam oczy. Zdziwiłam się gdy nie zastałam Damona w pokoju. Byłam strasznie szczęśliwa. Damon ubiegłej nocy pokazał mi jak bardzo mnie kocha i to było powodem mojego szczęścia, które nie będzie trwało wiecznie. W końcu Ashley i Marcus przyjdą po mnie. Jednak może są wciąż przekonani, że nie żyje? Miejmy taką nadzieje. Spojrzałam na drzwi, które właśnie się otworzyły. Do pokoju wszedł Damon w jednej ręce trzymając śniadanie, a w drugiej moje ubrania i bielizne? Skąd on to wziął?
-Skąd masz moje ciuchy?-spytałam unosząc brwi.
-Byłem u ciebie w pokoju. Nie wiedziałem, że posiadasz taką bieliznę. -uniósł na jednym palcu krwistoczerwoną koronkową bielizne, którą kiedyś dostałam od mamy. Na moje policzki wpłynął rumieniec.-Podoba mi się. Jest strasznie seksowna.-zamruczał i odłożył ciuchy i śniadanie. W wampirzym tempie znalazł się przy mnie.
-Witaj, księżniczko.-szepnął i musnął moje wargi. Nie będąc wystarczająco zadowolona wplątałam palce w jego włosy i spowrotem przysunęłam do swoich ust. Zaśmiał się głośno i zaczął mnie całować. Nasz delikatny pocałunek stał się bardzo gwałtowny, aż podniecający. Jęknęłam czując jego palce w sobie. Dyszałam głośno do jego ust, nie nadąrzając za całowaniem, a on nadal sprawiał mi roszkosz swoimi palcami. Ostatni jęk wydobył się z moich ust, a zaraz potem fala rozkoszy rozlała się po moim brzuchu. Damon ostatni raz musnął moje wargi, a zaraz potem położył na szafce moje śniadanie.
-Jesteś niedosekszony.-wyszeptałam, podnosząc się do pozycji siedziącej. Damon zaśmiał się na słowo jakiego użyłam.
-Niedosekszony?-powtórzył. Kiwnęłam głową.- W takim razie jestem bardzo niedosekszony i będę używać mojego niedosekszenia na tobie, kochanie
-Skąd wiesz, że ci na to pozwole?-spytałam unosząc brwi. Chwyciłam jednego naleśnika i zwijając go w rulon ugryzłam.
-Podoba ci się to.-wyszczerzył zęby w uśmiechu.
-No i co z tego?Jesteś niedosekszonym wampirem.-zachichotałam. Wstałam z łóżka. Chwyciłam ciuchy i udałam się w strone łazienki. Nagle Damon znalazł się przede mną.
-Gdzie idziesz?-warknął udając złego.
-Pod prysznic.
-Idę z tobą.
-Nie, nie idziesz. Niedosekszone wampiry nie mogą chodzić ze swoimi partnerkami pod prysznic.-zachichotałam.
-I tak pójdę z tobą.-warknął.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Kocham cię.
-Damon...-westchnęłam.-Też cię kocham, ale nie pójdziesz ze mną pod prysznic.
-Dlaczego?-oburzył się i założył ręce na piersi. Jak dziecko.
-Jeszcze mnie zgwałcisz czy coś.
-Kusząca, a zarazem podniecająca propozycja.-dotknął moich dłoni i splótł ze sobą nasze palce. Uśmiechnął się słodko i pocałował mój nos.
-Och, no dobra choć.-westchnęłam i pociągnęłam go w strone łazienki. Puściłam wodę i weszłam pod gorący strumień  wody. Chwile potem obok mnie znalazł się Damon. Nagi Damon.
-Jesteś taka cudowna.-szepnął mi do ucha.-Tak bardzo mam na ciebie teraz ochotę.-zamruczał i przygryzł moją wargę.  
-Nie wiem czy ci pozwolę.
-Nie ukrywajmy tego. Już jesteś podniecona.-szepnął. Miał racje. Tak na mnie działa.
-Mój kochany, niedosekszony wampir.-musnęłam jego wargi. Złączyłam nasze usta w pełnym podniecenia pocałunku. Damon podniósł mnie, tak iż oplotłam swoje nogi wookół jego tali, poczym przyparł mnie do zimnych kafelek. Nagle mi się coś przypomniało.
-Pamiętasz jak Caroline znalazła nas w takiej pozycji?
-Tak.-sapnął, a zaraz potem jego wielki penis wbił się we mnie,aż po same jądara. Krzyknęłam i wbiłam swoje paznokcie w jego plecy.
-C..o chciałeś wte..dy zrobić?-wyjąkałam. Damon zaczął rytmicznie poruszać swoimi biodrami. Coraz trudniej było mi zaczerpywać regularnie oddechy, więc teraz jęczałam z rozkoszy.
-To co robię teraz.-sapnął.

                          &

Nie potrafie pisać porno.


CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWACJA.

sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 14 ~ "Kocham Cię."

-Ja nie wiem czy potrafię.-szepnęła Bonnie. Nie wiedziała czy będzie w stanie przywrócić Skyler do życia. Wydawało jej się,że to niemożliwe.
-Bonnie, uda ci się.-przytuliłam ją do siebie.-Musimy przywrócić ją do życia. Dla Damona. On ją kocha Bonnie.-wyszeptałam do jej ucha. Wiedziałam jak bardzo Bonnie boi się. Ale wierze w to. Wierze w to, że jej się uda. W końcu Damon znalazł swoją drugą połówkę. Damon pokochał Skyler.

                         &
Znajduje się w ciemnej nicości. Moje ciało co chwile rozpada się na tysiąc maleńkich kawałeczków, tylko po to aby znowu złączyć się w całość. Nie boli mnie już nic. Nie czuje aby moje serce biło. Czy tak wygląda śmierć?
Siedze tu już wieczność. Ta cała ciemność stała się dla mnie już strasznie nużąca. W pewnej chwili przez moje ciało przechodzi ogromny ból. Próbuje krzyczeć, lecz na marne. Nic nie wydostaje się z moich ust. Żaden dźwięk. Kolejna fala bólu powaliła moje nieczułe ciało na ziemie. Podkurczyłam nogi pod brzuch. Fale bólu przybywały co chwila z podwujną siłą. Otworzyłam usta, a z nich wydobył się krzyk. Nagle powierzchnia pod moim ciałem zapadła się przez co zaczęłam spadać w ciemności.
-Udało się?-spytał głos. Głos tak dobrze mi znany. Głos Damona. Czułam jak powraca czucie w moim ciele. Czułam jak serce na powrót zaczyna mi bić. Gdy zyskałam całkowite czucie otworzyłam oczy. -Skyler!-krzyk Bonnie oraz Eleny rozniósł się po całym pomieszczeniu. Nim zdąrzyłam się sama podnieś, one pomogły mi. Przytuliły mnie do siebie.
-Bałam się o ciebie.-zaszlochała mi w koszulkę Bonnie.
-Nigdy więcej mi tego nie rób.-dołączyła do niej Elena. Nie wiem ile tak stałyśmy wzajemnie się ściskając, ale na pewno długo. Głośne odchrząknięcie rozniosło się po pomieszczeniu. Nagle przypomniało mi się, że nie jesteśmy tu same. Wyplątałam się z objęć dziewczyn i podbiegłam do Damona. Przytuliłam się do niego.
-Witaj księźniczko.-zaśmiał się. Podniósł mnie i zakręcił wookół własnej osi.-Nigdy więcej nie pozwole nikomu ciebie skrzywdzić.-szepnął.
Wtuliłam się w niego mocniej. Strasznie mi go brakowało.
-Wracajmy do pensjonatu.-szepnęłam. Kiwnął głową i chwycił mnie na ręce. Zachichotałam i wtuliłam głowę w jego szyje. Damon biegnąc w wampirzym tempie, dotarł w 10 minut do pensjonatu. Wszedł do środka i skierował się do swojego pokoju. Postawił mnie na ziemi i gwałtownie zaczął całować. Zachichotałam i wplątałam palce w jego czarne gęste włosy. Całował mnie, rękami błądząc po moim nagim brzuchu. Pchnął mnie na łóżko i zdjął swoją koszulkę. Patrzyłam na niego zaciekwiona jak zdejmuje swoje spodnie. Gdy został w samych bokserkach podszedł do mnie. Pogłaskał mnie po policzku i czule pocałował.
-Kocham cię.-szepnął. Moje oczy automatycznie powiększyły się na to wyznanie. On mnie kochał?
-Powtórz to.-szepnęłam z niedowierzaniem.
-Kocham cię. Kocham jak wariat. Kocham cię Skyler.-powtórzył. Zachichotałam a ten zjechał swoimi pocałunkami na moje piersi.-Brakowało mi ciebie.-szepnął i pocałował mój brzuch. Ponieważ przedtem znajdowałam się w samej koszuli, teraz gdy Damon pozbył się jej zostałam zupełnie naga. Nie wstydziłam się go. -Zachowywałem się jak wariat.-pocałował moje podbrzusze.
Zjechał ustami na moją kobiecość. Moje ciało zareagowało drobnym dreszczem, który przepłynął po całym moim ciele. Złożył na niej pocałunek i chwile potem jego język wprawił moje ciało w szał. Jęczałam głośno, ściskając w dłoniach prześcieradło. Moje ciało wygięło się w łuk, pod wpływem rozkoszy.
-Damon.-wysapałam, a potem bezgłośnie opadłam na łóżko. Damon podniósł się na wysokość moich ust.
-Tej nocy zadowole ciebie na wszystkie sposoby jakie znam, kochanie.-szepnął i wpił się w moje usta.

                         &

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWACJA.

niedziela, 2 lutego 2014

WAŻNE

http://zayn-malik-fan-fiction-and-bea.blogspot.com

ZAPRASZAM NA NOWEGO BLOGA O ZAYNIE.

Rozdział 13 ~ " Zabłąkana dusza. "

Wszędzie jest ciemno. Nie czuje już kompletnie nic. Co jakiś czas przez moją głowę przewija się jakieś wspomnienie. Stoje tak patrząc się na nie. Patrząc na osoby bliskie mojemu sercu, lecz nic nie moge zrobić. Tak jak bym była duchem.
Następne wspomnienie nawiedziło moją głowe. Znajduje się w salonie Salvatorów, w którym znajdują się Damon, Stefan, Bonnie i Elena. Wyglądają na przestraszonych.
Zaraz, zaraz to nie jest moje wspomnienie. Przeszłam, a raczej przepłynęłam obok nich i usiadłam obok Damona. Wszyscy zadrzeli.
-Czuliście to?-szepnęła Bonnie. Pozostała trójka zadrzała.
-Ktoś tu jest. I nie mówimy tu o żyjącej osobie.-stwierdził Stefan.
Jestem...Boże to się teraz dzieje. Muszę dać im jakiś znak. Szybko, szybko muszę coś wymyślić. Wstałam z kanapy i szybko przepłynęłam obok nich. Za szybko.
-Znowu.-szepnęła Elena.
Chwyciłam książkę z półki i zrzuciłam ją na ziemie.
-Błąkająca się dusza.-stwierdził Damon.-Ma tak duże pole mocy, iż to musi być ona.
Zadrzałam na dźwięk jego głosu. Tak dawno go nie słyszałam.
-Damon.-szepnęłam i spowrotem usiadłam obok niego. Coś w stylu łzy wypłynęło z mojego oka. Dopiero po chwili zorientowałam się, że to krew skapła na kanape Salvatorów. Damon starł ją z kanapy i uniósł do oczu.
-Skyler.-szepnął. Dotknęłam jego ręki. Drgnął na ten dotyk.-Czuje ciebie.-szepnął. Wsadził palec z moją krwią do ust, a potem stało się coś niemożliwego. Poczuł mnie. Zobaczył mnie.-Skyler...ty nie żyjesz?-szepnął z niedowierzaniem.
-Nie...nie wiem, Damon.-dotknęłam lekko jego policzka. Położył rękę na mojej i wtulił się w nią.
-Wiesz gdzie jesteś?-spytał i złożył pocałunek na naszych dłoniach.
-Chyba w wodzie, w studni. Damon musisz mnie znaleźć. Proszę, musisz.
-Obiecuje ci to, księżniczko. Odnajdę ciebie. Nawet jeśli nie żyjesz odnajdę ciebie, kochanie. Nie martw się o to.-ponownie pocałował nasze dłonie. Czułam, że go trace.
-Kocham cię, pamiętaj.-szepnęłam, a moje ciało zaczęło się oddalać.
-Ja też...-nie dokończył gdyź zniknęłam. Znowu znalazłam się w tej cholernie popieprzonej ciemności.

                       &

-Co to było?-spytała Bonnie.
-Skyler. -oznajmił Damon. Wszyscy spojrzeli na niego jak na idiote.-Ona nie żyje.
-Jak to?-szepnęła Elena. Jej oczy zaszkliły się. Nie potrafiła wyobrazić sobie martwą przyjaciółkę.
-Bonnie będzie czekać na ciebie ogromne wyzwanie. Będziesz musiała przywrócić jej życie. Jednak teraz musimy przeczesać wszystkie studnie. Do dzieła.

                      &

Jestem głupja blablablabla.

NIE ZAWIESZAM BLOGA.

ROZDZIAŁY BĘDĄ POJAWIAĆ SIĘ CO NIEDZIELE.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWACJA.

poniedziałek, 27 stycznia 2014

środa, 15 stycznia 2014

Rozdział 12 ~ "Umieram."

-Gdzie ona kurwa jest?-warknąłem, łapiąc się za włosy. Skyler zniknęła. Kurwa zniknęła. Jestem pieprzonym chujem, pozwalając jej iść samej do domu. Dobrze wiedziałem, iż Ashley na nią czycha. Pewnie coś jej zrobiła. Nie wybacze sobie jak coś jej się stanie. Skyler jest taka mała, taka bezbronna. Moja Skyler.
Warknąłem cicho i zrzuciłem wszystko co znajdowało się na biurku. Wybiegłem na dwór i udałem się do baru, mając zamiar się upić.
                          &
Jest cholernie zimno i mokro. Znajduje się w jakimś mokrym, małym, kamiennym pomieszczeniu. Nie wiem ile tu siedze. Nic nie czuje. Już dawno straciłam czucie w ciele. Łzy nawet już nie lecą z moich oczu. Nie chcę umierać. Nie chcę. Boje się śmierci. To wszystko jest tak cholernie popieprzone iż sama nie wiem dlaczego na mnie polują. Nikt mi tego nie powiedział. Chcę do domu. Chcę do łóżka. Chcę do...Damona.
                         &
-Musimy jej poszukać.-szepnęła Bonnie, obejmując ramie Eleny. Stefan westchnął bezradny.
-Nie wiemy nic, co mogło by nam to ułatwić. Musimy czekać-stwierdził.
-Stefan! Nie możemy czekać! Tu nie chodzi o jakieś pieprzone zwierze! Tu chodzi o Skyler, o jej życie.-warknęła Elena.
Stefana ogarnęło wielkie zdziwienie. Rzadko kiedy zdarzało się aby Elena się unosiła. Widocznie musiało jej na niej zależeć.
Frontowe drzwi trzasnęły, a do domu wszedł piany Damon.* Cała trójka spojrzała na niego. Był tak piany, iż ledwo trzymał się na nogach. Elena zerwała się z kanapy i podeszła do Damona, chcąc z nim porozmawiać. Wiedziała, że Damonowi zależy na Skyler. Wiedziała, iż darzył ją wielkim uczuciem, do którego nie chciał się przyznać. Chwyciła go za rękę i pociągnęła go do pokoju obok.
-Damon!-warknęła.
-Czego?-odpowiedział jej tym samym.
-Musimy poszukać Skyler. Wiem, że ją kochasz.
-Chyba coś ci się pomyliło, Eleno.
-Nie. Przede mną tego nie ukryjesz. Damon znam cię. Ty ją kochasz. Wbij to sobie to tej pustej głowy. Musimy jej pomuc. Ona jest teraz w wielkim niebezpieczeństwie. Musimy ją odnaleźć!-warknęła, uderzając Damona w brzuch. Nie poczuł tego, lecz musiała wyrzyć się na nim.
Damon stał nie wiedząc co ma powiedzieć. Wiedział, że kocha Skyler. Potrzebował jej jak powietrza, lecz nikomu nie chciał tego mówić. Ta mała, drobna osoba, którą skrzywdził wiele razy była mu potrzebna. Potrzebna do jego marnej egzystencji. Potrząsnął głową.
-Musimy ją odszukać.-stwierdził.
-Nareszcie zareagowałeś.-westchęła Elena.

                        &
Ja...Ja chyba umieram.


                         ~***~

Brak weny. Przepraszam. :c

*WAMPIRY MOGĄ SIĘ UPIĆ.

środa, 8 stycznia 2014

Rozdział 11 ~ "Nienawidze Ciebie Damon"

Moje powieki były tak ciężkie, że aż trudno było mi je otworzyć. Nawet nie prubowałam. Odwróciłam się na drugi bok. Syknęłam czując ból w miejscu intymnym. Ciepłe usta przylgnęły do moich. Otworzyłam oczy speszona. Damon mnie całował.
-Witaj, księżniczko.-zamruczał,przez pocałunek.
-No cześć-wymamrotałam oddając pocałunek.
Damon położył się obok mnie, jedną ręką przyciągając mnie do siebie. D
To co przeżyłam ubiegłej nocy było...cudowne, niesamowite, fascynujące. Muszę przyznać iż wcale nie żałuje tego, że swój pierwszy raz spędziłam z Damonem. Moje uczucia do niego są tak bardzo mocne. Jednak jedno pytanie, wciąż mnie nurtuje.
-Damon...to co zrobiliśmy w nocy...czy to coś dla ciebie znaczyło?-szepnęłam, wtulając twarz w poduszkę. Nie odpowiedział. Zabrał swoją rękę z mojego brzucha.
-Powinnaś już iść.-powiedział i zniknął mi z oczu. Jego słowa zabolały. Tak bardzo zabolały. Ze łzami w oczach, zaczęłam ubierać wczorajsze ciuchy. Próbując powstrzymać łzy zeszłam na dół, przy okazi waląc się w rękę o poręcz. Syknęłam cicho i udałam się do drzwi, przy których od razu znalazł się on.
-Nie powinnaś sama iść.-stwierdził kładąc rękę na poręczy.
-Och, od kiedy to przejmujesz się moim losem?-syknęłam.
-Skyler, wiesz jak jest.-chwycił moją rękę, lecz natychmiast mu ją wyrwałam.
-Jesteś chujem Damon. Totalnym chujem. Nienawidze ciebie, wiesz?
Zaliczyłeś mnie, jupi. Cieszysz się? Bo ja jakoś nie. Wiesz zawsze wyobrażałam sobie, że swój pierwszy raz przeżyje z osobą, która będzie mnie kochała oraz szanowała. Ty nie robisz nic oprócz poniżania mnie oraz ranienia. Nie wierze, że się w tobie zakochałam.-szepnęłam, poczym otarłam łzy z policzków. Chwyciłam klamkę od drzwi.
-Kochasz mnie?-szepnął. Odwróciłam głowę w jego stronę.
-Tak, kocham ciebie.-zamknęłam oczy czując jego wargi na swoich.
-Księżniczko, przepraszam. Ja... Ja nie wiedziałem. Jesteś dla mnie ważna, ale...
-Właśnie zawsze jest jakieś pieprzone ale! Ale między mną, Stefanem, Eleną jest pieprzony trójkąt. Ale nie kocham ciebie. Ale to, ale tamto. Damon mam ciebie dość!-krzyknęłam i uciekłam nie czekając na jakąkolwiek jego reakcje.
Biegnąc tak wpadłam na jakąś osobe. Chcąc ją przeprosić, podniosłam głowę do góry. Moje oczy raptownie się powiększyły.
-Marcus, czego chcesz?-warknęłam.
-Nie tak agresywnie, księżniczko.
-Nie. Nazywaj. Mnie. Tak-syknęłam, na co ten się zaśmiał.
-Och, zapomniałem. Tylko Damon może tak mówić. A tak w ogóle nie powinnaś sama wędrować.
-Co mi zrobisz? Zabijesz?
-Będziesz cierpiała w męczarniach, ale przed tym wykorzystam twoje ciało.
Zadrzałam na te słowa. Później była już tylko ciemność.
      
                           &

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWACJA.

sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 10 ~ "Boże"

-Wiecie kto to moźe być?-spytał Stefan. Spojrzałam na niego, lecz szybko odwróciłam wzrok.
-J-ja wiem a-a-ale zabronił mi tego mówić-szepnęłam.
-Skyler musisz to powiedzieć inaczej nie będziemy wiedzieli z kim mamy doczynienia.-powiedział spokojnym głosem.
Wzięłam głęboki oddech i mocniej ścisnęłam dłoń Bonnie.
-Miałam taki sen. To było chyba dwa dni temu. Przyśnił mi się jakiś wampir. Wspominał coś o tym, że nie jestem bezpieczna, że on i Ashley chcą coś mi zrobić.
-Marcus i Ashley.-syknął Damon przez zaciśnięte zęby.
-Kto to jest?-spytała Elena.
-Ashley to potężna wampirzyca,która została zmieniona 800 lat temu. Marcus za to jest jej wysłannikiem. Nawiedza ofiary we śnie, chcąc je uświadomić o różnych rzeczach. Potem obydwoje atakują z nienacka. Nikt nigdy nie zna momentu kiedy to zrobią.-odpowiedział Stefan.
Och to fajnie. Jestem ścigana przez 800 letnią wampirzycę.  Ja to mam pecha.
*~
-Wieczorem obserwować Twój dom wpadnie Damon, Stefan będzie obserwować lasy, więc naprawdę nie masz się o co martwić.-Elena uściskała mnie na pożegnanie.
To nie tak, że bałam się o siebie. Wcale się o to nie bałam. Bałam się o nich. O Elene. Stefana. Bonnie. Damona. Są dla mnie waźni. Przez ten krótki czas mojego pobytu tutaj strasznie się do nich przywiązałam, a najbardziej do Damona.
Uśmiechnęłam się lekko i razem z Damonem powędrowaliśmy do jego auta. Pomiędzy nami panowała dziwna atmoswera. Od tego dziwnego zdarzenia (od którego na samą myśl o nim wywracało mi się w środku), nie odzywaliśmy się do siebie, ani słowem. Wsiadłam do auta od razu odwracając wzrok na szybę.
-Gniewasz się?-głos Damona zabrzmiał w aucie. Pokręciłam głową, nie odwracając jej w jego strone. -Chyba jednak tak.-chwycił mój podbródek odwracając w swoją stronę. Jego oczy spodkały się z moimi. Nasze twarze znajdowały się niebezpiecznie blisko.
-Damon nie gniewam się.-szepnęłam mu w twarz.
-Jednak coś się musiało stać.-potarł opuszkami palców mój policzek.
-Boje się.-szepnęłam.-Nie chcę, aby coś się wam stało.
-Skyler, księżniczko. Nic nam się nie stanie. Nie masz o co się martwić.
-Obiecujesz?
-Obiecuje-przytaknął. Oderwał rękę od mojej twarzy, poczym ruszyliśmy.
*~
Mój żołądek wariował na myśl o Damonie. Uczucie ciepła rozchodzące się po moiw ciele było tak cholernie przyjemne. Uśmiechnęłam się do siebie odwracając na drugą strone. Prawie, że krzyknęłam widząc Damona,lecz jego ręka na moich ustach skutecznie mi to zabroniła.
-Damon-pisnęłam cicho gdy zabrał swoją rękę z moich ust-Co ty tu robisz? Miałeś patrolować mój dom.
-Mam lepszy pomysł, księżniczko. Ubieraj się. Pojedziemy do mnie.
Uśmiechnęłam się lekko poczym chwyciłam ciuchy przygotowane na jutro i udałam się do łazienki je ubrać.
-Jedziemy?-zapytałam, wchodząc do pokoju.
-Tak -odparł. Podszedł do mnie i chwycił mnie na ręce. W ekspresowym tempie znalazłam się w samochodzie.
-Damon!-warknęłam cicho i uderzyłam go w ramie, na co się zaśmiał. Droga do jego domu minęła w miłej atmoswerze. Śmialiśmy się oraz wygupialiśmy.
*~
Po 15 minutach siedziałam w pokoju Damona, podczas gdy on parzył herbatę.
Drzwi się otworzyły, a w nich stanął on. Uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił siadając obok mnie, podając mi herbatę. Upiłam z niej łyk i odstawiłam ją na półkę. Spojrzałam na Damona, patrzył się na mnie. Skierowałam swój wzrok na jego usta, by po chwili go pocałować. Zdziwiony moim ruchem, odwzajemnił pocałunek. Zarzuciłam ręce na jego kark, wplątując ręce w jego włosy. Jego ręce powędrowały na moje biodra, ciągnąc je do góry przez co siedziałam na nim okrakiem. Nasz pocałunek z każdą chwilą pogłębiał się w bardziej namiętny. Nie protestowałam gdy ręce Damona  znalazły się pod moją koszulką, badając mój brzuch. Ścisnął moje piersi na co jęknęłam w jego usta umożliwiając mu wtargnięcie językiem do środka. Ściągnął moją koszulkę rzucając ją na podłoge. W szybkim tempie obrócił nas, sprawiając iż to ja była teraz na dole. Przerwał nasz pocałunek, aby zjechać swoimi ustami na moją szyję. Obdarowywując moją szyję swoimi pocałunkami, co jakiś czas znaczył moją skórę malinkami. Zdjął mój stanik, przez co zakryłam piersi rękami.
-Nie krępuj się, kochanie-szepnął i zabrał moje ręce, opuszczając je swobodnie wzdłuż tali. Obdarzył drobnymi pocałunkami mój dekold oraz brzuch. Gdy dotarł do podbrzusza, zdjął moje spodnie oraz figi. Czułam się skrempowana, więc mocno zacisnęłam nogi. Damon podniusł się do góry, ściągając swoje ciuchy.
-Ufasz mi?-spytał patrząc prosto w moje oczy. Lekko skinęłam głową.
-Powiedz to.
-Ufam ci Damon.-szepnęłam, na co jedną ręką rozwarł moje nogi, i umiejscowił swój członek przy moim wejściu.
-Jeśli cię zaboli, powiedz.
Wszedł we mnie.

__________________________________________
Hej:D
Jaram się tym rozdziałem! ;3

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWACJA.