poniedziałek, 4 maja 2015

Rozdział III

-Skyler wychodzę!-krzyknęła ciocia Carmen. Przyciągnęłam się na łóżku. Otworzyłam oczy. Jestem strasznie zmęczona. Po rozstaniu z Damonem nie czuje się najlepiej... Po za tym prawie całą noc spędziłam na płakaniu. Rozejrzałam się po pokoju i serce podskoczyło mi do gardła. W kącie pokoju siedziała... Elena?
-Elena?-szepnęłam. Jej śmiech rozbrzmial w pokoju.
-Nie, złotko. Nie jestem Elena. Jestem Katherine. Elena to mój sobowtor.-uśmiechnęła się ukazując kły.
-Czego ode mnie chcesz?-spytałam.
-Chcę Damona i Stefana. Oni zawsze należeli do mnie.-warknęła i w wampirzym tempie znalazła się obok mnie, na łóżku.
-Zerwałam z nim, przecież...
-Mała, to i tak nic nie zmieni. Nie wiem jakim cudem, ale Damon się w Tobie zakochał. Owinęłaś go sobie wokół palca. Myślisz, że on Ci tak po prostu odpuści? Musisz mu dać do zrozumienia, że już nie chcesz z nim być, rozumiesz? Inaczej pożałujesz tego.-Wystawiła kły.
-Dobrze zrobię to... Tylko nie krzywdź go, ani nikogo innego. Możesz robić ze mną co tylko chcesz, ale resztę zostaw w spokoju.
-Hmm. W sumie odpowiada mi to. Teraz jesteś moją własnością,rozumiesz? Masz robić wszystko co Ci każe.- krzyknęłam  z bólu, gdyż jej kły niespodziewanie znalazły się w mojej szyji.

                            ***
Głośne skrzeczenie przywróciło mnie do rzeczywistości. Katherine już nie było. Spojrzałam na balkon. Na parapecie siedział kruk i uparcie dobijał się do mojego okna. Wstałam z łóżka i dotknęłam szyi. Krew.
-Kurwa, ile jeszcze razy zostane pogryziona przez wampiry?-warknęłam sobie pod nosem. Ptaszysko zaskrzeczało okropnie głośno. Spojrzałam na łóżko. Ile ja tej krwi straciłam? Nagle zakręciło mi się w głowie. Ostatnie co zobaczyłam to zimne dłonie Damona chroniące mnie przed upadkiem.

                          ***
-Co jej jest?-spytał uprzejmie głos i dotknął mojego policzka.
-Katherine ją dopadła. Bonnie lepiej będzie jak wyjdziesz. Ona musi odpocząć.-odpowiedział jej głos Damona. Usłyszałam zamykane drzwi i nieśmiało uchyliłam powieki.
-Witaj Księżniczko.-przywitał mnie swoim uśmiechem. Uśmiechnęłam się do niego lekko. I co teraz mam zrobić? Przecież Katherine mnie zabije... Odwróciłam się do Damona plecami i zamknęłam oczy. Chwilę po tym poczułam jego dotyk na swoim policzku. Natychmiast otworzyłam oczy.
-Damon, nie...-szepnęłam i zdjęłam jego rękę z policzka.
-Wiem co się dzieje, Mała. Obronie Cię.-jego słowa sprawiły, że zrobiło mi się ciepło na sercu.
-Skąd niby to wiesz?-szepnęłam, a pojedyńcza łza pociekła po moim policzku.
-Skyler...jestem wampirem. Wampiry mają możliwość zmiany w jedno, najwyżej dwa zwierzęta... Jestem krukiem, Kochanie.-co? Damon jest tym krukiem?
-Kiedy zamierzałeś mi o tym powiedzieć?-warknęłam.
-Wtedy kiedy mnie zostawiłaś. Wiem co się dzieje. Wiem o tym co Ci Katherine mówiła, nie martw się Mała. Jestem dość silny.
-Ale, Damon... Ona nas zabije.
-Nie zabije. O to nie musisz się martwić.
-Skąd wiesz?
-Katherine jest we mnie i w Stefanie zakochana. Nie musisz się martwić o to czy nas zabije, bo tego nie zrobi.-pogłaskał czule mój policzek.
-Damon... Ty jesteś bezpieczny. Tylko to się liczy.
-Nie mów tak, Mała. To Twoje bezpieczeństwo jest dla mnie najważniejsze, Ty jesteś dla mnie najważniejsza. Moje istnienie na tym świecie nie ma sensu, bez Ciebie. Kocham Cię. Najmocniej jak potrafię, nawet sobie tego nie wyobrażasz.-jeju... Jakie to cudowne. Jeju. W oczach ponownie zebrały mi się łzy.
-Jeju... Damon. Kocham Cię.-szepnęłam, a zaraz potem poczułam jego zimne wargi.na swoich. To zimno nie było takie zwyczajne, tylko...kojące. W tym pocałunku tkwiło wiele emocji. Ból, żal, smutek, troska. Nie chcę go tracić. Nie mogę go stracić, zapanował nad moim sercem juz na zawsze.
-Tylko... Musisz u mnie tak jakby zamieszkać, bo inaczej nie będę mógł Cie całkowicie chronić, bo nie dam rady.
-W porządku... Ciocia chyba nie będzie miała nic przeciwko, w końcu są wakacje.-westchnęłam, jednak nadal przerażenie tkwiło w moich oczach. Bo kto by się w końcu nie bał? Przecież to nic takiego, że jakiś pieprzony sobowtor twojej przyjaciółki Ci groził, a po za tym jest zakochany w Twoim chłopaku. -Damon, naprawdę się boje. Co jeśli Ciebie nie będzie przy mnie,a ona akurat w tej chwili mnie dorwie?
-Będę przy Tobie non stop. - chwycił mój policzek i spojrzał głęboko w oczy. -Kocham Cie, Księżniczko.
-Ja Ciebie tez. Najmocniej.

sobota, 7 marca 2015

Rozdział II

Mój sen... Był on dość dziwny i prawdę mówiąc przestraszyłam się trochę. Nie wiem co mam robić. Nie wiem czy mam brać ten sen na poważnie. Tak dużo myśli w w tej chwili szaleje w mojej głowie. Już kiedyś miałam podobny sen. Wtedy też krwawiłam, a potem zostałam porwana. Chyba jednak powinnam zostawić Damona w spokoju. Boję się, że może coś mi się stać, a w najgorszym wypadku mu... Nie chcę go tracić, ale muszę. Wiedziałam, że kiedyś przez nasz związek będą problemy... Wstałam z łóżka i wyciągnęłam z szafki paczkę papierosów. Zawsze pomaga w najgorszych sytuacjach. Wyciągnęłam jednego i wyszłam na balkon. Usiadłam na huśtawce i zapaliłam. Na drzewie naprzeciwko mnie siedział kruk. Pojawiał się on co jakiś czas. Nazywałam go swoim stróżem. Wyrzuciłam niedopałek i stanęłam przy barierce.
-Cześć piękny kruku. Podlecisz tu do mnie?-spytałam ptaka. Ten jakby rozumiał moje słowa, znalazł się na barierce. Nieśmiało dotknęłam ptaka. Ma takie miękkie pióra.- Widzisz mały jaki jesteś piękny? Pewnie masz branie u ptaszyc.-złożyłam na jego głowie pocałunek.- Wiesz jest taki chłopak, a raczej wampir. Bardzo mocno go kocham. Jestem w nim strasznie mocno zakochana, jednak... Widzisz to?-odwróciłam głowę w bok i pokazałam krukowi, moją ranę na szyi. Poprawka dwie małe ranki. Kruk niespodziewanie zaskrzeczał i zaczął machać skrzydłami. Odsunęłam się od niego, a ten uspokoił się.-Miałam sen... Bardzo dziwny sen. Śniła mi się moja najlepsza przyjaciółka... Ona była wampirem i cały czas powtarzała, że mam zostawić Damona w spokoju, że on jest tylko jej. Ale Elena ma Stefana... Nic z tego nie rozumiem... Wiesz, kruku... Ty też jesteś jakiś dziwny. Co jakiś czas przylatujesz do mnie. Mam wrażenie, że mnie chronisz. Dziękuję Ci za to.- pocałowałam go znowu w głowę i weszłam do pokoju. Muszę zostawić Damona... Muszę jakoś to zrobić. Tylko jak ja się po tym wszystkim pozbieram?

                            ***

Ubrana w zwiewną czarną sukienkę, udałam się w stronę baru. Mam zamiar się upić, a co mi tam. Może wtedy będzie mi ho łatwiej zostawić. Otworzyłam drzwi i od razu razu podeszłam do lady. Usiadłam na krzesełku. Podszedł do mnie Matt.
-Co ci podać, Skyler? -spytał uprzejmie.
-Mam zamiar się upić, więc podaj mi coś ostrego.-uśmiechnęłam się do niego.
Po dwunastym kieliszku tego czegoś niedobrego, jednak mocnego, byłam już nieźle piana.
-Skyler, zaraz zamykamy. Zadzwonię po Damona.-zachichotałam i położyłam głowę na ladę. Świat mi wirował. Nagle jakieś łapy objęły mnie z tyłu. Odwróciłam się przestraszona i nagle zaczęłam się głośno śmiać. Damon. Chyba jest zły.
-Matt, ile ona tego wypiła?-warknął zły.
-Dwanaście kieliszków.
-Kurwa.-warknął pod nosem i uniósł mnie na rękach.
-Jestem panną młodą?-zachichotałam i zarzuciłam mu ręce na ramiona.
-A chciałabyś?- na jego ustach pojawił się lekki uśmiech.
-Z Tobą wszystko.-zachichotałam powtórnie.
-Och, Skyler. Jak mogłaś doprowadzić się do takiego stanu?-postawił mnie przed samochodem. Otworzył drzwi, a ja powoli usiadłam na siedzeniu. Odpalił samochód, a ja oparłam głowę, o szybę. Usnęłam.

                           ***

Znajomy zapach znajdował się w moich nozdrzach. Wtuliłam się bardziej w poduszkę Damona.
-Cześć, Maleńka. Napij się.-uniosłam głowę i spojrzałam na niego. Trzymał w ręce sok pomarańczowy i tabletki. Usiadłam po turecku i chwyciłan sok i tabletki od Damona.-Jak mogłaś doprowadzić się do takiego stanu, Mała?-pokręcił głową.-Muszę Ci coś powiedzieć...
-Nie. Najpierw ja.-przerwałam mu.-Damon, kocham Cię, ale... Nie możemy już być razem. Musisz o mnie zapomnieć.-powiedziałam spokojnie, za bardzo spokojnie jak na moje samopoczucie.- Damon to koniec. Nie chce już z Tobą być. Musisz to zrozumieć..
-Co?-warknął. Spojrzałam w jego oczy... Nie były takie złe, jak myślałam. Moje oczy automatycznie się zaszkliły.-Skyler nie możesz odejść. Nie możesz mnie zostawić.
-Mogę Damon. I właśnie to robię. Żegnaj.-odkładam szklankę i wstaje z łóżka. Ja naprawdę odchodzę. Po moich policzkach płyną łzy. Ubieram sukienkę  i odwracam się w stronę Damona.- Żegnaj Damon. Kocham Cię. - i wychodzę z jego pokoju.
Koniec... Koniec naszego związku.

piątek, 6 marca 2015

Rozdział I część II

Ostatni dzień szkoły. Tak bardzo się cieszę. W końcu wakacje. Ubrana w białą bokserke włożoną w czarną rozkloszowaną spódnice, udałam się na dol gdzie czekał na mnie Damon. Uśmiechnął się na mój widok. Podeszłam do niego i złożyłam na jego zimnych wargach pocałunek.
-Idziemy?-spytał. Kiwnęłam głową. Objął mnie w tali i wyszliśmy na dwór. Nagle podniósł mnie jak pannę młodą i w wampirzym tempie znaleźliśmy się przd szkołą. Puścił mnie.
-Damon! Miałeś tak nie robić!-warknęłam i uderzyłam jego tors. Zaśmiał się, a moje serce zmiękło na ten widok.-Chodź już.-postanowiłam nadal udawać obrażoną. Nie czekając na niego udałam się na teren szkoły, w ogóle nie wiem po co go ze sobą zabrałam. Przecież nie chodzi ze mną do szkoły. Ujrzałam Elenę i pobiegłam do niej.
-Ślicznie wyglądasz.-stwierdziłam. Na prawdę ślicznie wyglądała.
-Ty też ślicznie wyglądasz. Gdzie masz Damona?-spytała marszcząc brwi. Wzruszyłam ramionami. -Idziemy do Bonnie? Razem z Mattem powinni już być.-kiwnęłam głową i udaliśmy się do Bonnie.
                            ***
Wracałam do domu ze świadectwem w ręce. Wracałam sama, bo Damon nie przyszedł do mnie po naszej małej sprzeczce. Obraził się czy co? To nie jest w jego stylu... To nie w stylu Damona. Przyznam szczerze, że trochę się martwię o niego. Zaraz do niego zadzwonię.. Włożyłam klucz do zamka. Coś jest nie tak. Drzwi są otwarte. Po cichu weszłam do mieszkania. Ściągnęłam buty, świadectwo położyłam na szafce.
-Ciociu?-krzyknęłam. Nikt mi nie odpowiedział. Sprawdziłam kuchnie, salon i pokój cioci. Nic tam nie było. Weszłam na górę. Drzwi do mojego pokoju były uchylone. Podeszłam bliżej. Nagle ktoś złapał mnie od tyłu. Krzyknęłam, a ten  ktoś zawiązał mi opaskę na oczach. Zostałam popchnięta na ścianę. Krzyczałam cały czas lecz ten ktoś nic sobie z tego nie robił. Ściągnął moje majtki i brutalnie we mnie wszedł. Zaczął się poruszać bardzo szybko. Poczułam straszną ulgę, gdy zorientowałam się kto to. Damon.. Straszne podniecenie rozeszło się po moim ciele, gdy tak się we mnie poruszał. Nie trzeba było wiele. Obydwoje doszliśmy w tym samym momencie. Jego zimne dłonie ściągnęły z moich oczu opaskę. Odwróciłam się. Damon uśmiechał się promieniście.
-No i co się tak szczerzysz?-warknęłam. Zmrużył oczy.
-Bo mogę.
-Jesteś niemożliwy, ale mimo wszystko wciąż Cię kocham.-uśmiechnęłam się do niego i zarzuciłam mu ręce na ramiona.-Juz nigdy Cię nie oddam, wiesz o tym?-potarłam swoim nosem o jego.- Już zawsze będziesz musiał męczyć się z taką małą, wredną istotą jak ja, Kochanie.

                            ***
-Zostaw go w spokoju, Ty mała nic nie znacząca ludzka dziewczyno. Damon nie jest dla Ciebie, on zawsze będzie mój, rozumiesz? Zawsze. A Ty nie waż się więcej do niego wracać. Masz go zostawić.-odezwała się. Wpatrywałam się w nią z przerażeniem w oczach. Jej zęby wydłużyły się i zatopiła się w mojej szyji. Moje ciało ogarnął ogromny szok i ból. Elena jest wampirem? 
Mój krzyk zabrzmiał w pokoju. Dotknęłam szyji.Krwawiłam. Co to kurwa do jasnej cholery ma być?!

___________________
Naszła mnie wena, więc oto pierwszy rozdział części II.

sobota, 22 listopada 2014

Witajcie.

Tak dawno tu nie zaglądałam, a jak już jestem przeżyłam szok... Tyle wyświetleń? Jeju. Dziękuje!
Ostatnio napadła mnie straszna wena, więc zaczymam nową historie o Damonie i Mellody.
Blog jeszcze nie powstał jednak niedługo zabiore się za zrobienie go.
Jeszcze raz dziękuje!
Pozdrowienia. :3

poniedziałek, 10 marca 2014

Epilog.

Siedzieliśmy na wzgórzu, trzymając się za ręce. Spojrzałam na Damona, a on obdarzył mnie swoim pięknym uśmiechem, który odwzajemniłam. Położyłam głowę spowrotem na jego tors i złożyłam na nim pocałunek.
-Jesteś dla mnie ważny, wiesz?-wyszeptałam. Damon ścisnął nasze dłonie.
-Wiem, kochanie. Nie sądzisz, że to głupie?-uniósł mój podbrudek i oparł swoje czoło o moje. Zmarszczyłam brwi.-Adoruję cię 175-letni wampir.-wyjaśnił.
-Nie, to słodkie.
-Co tutaj jest słodkiego? W każdej chwili mogę wymazać ci pamięć i nie będziesz nic pamiętać.
-Damon.-warknęłam wkurzona i uderzyłam go w ramie. -Nie mów tak.
Zaśmiał się i złożył na moich ustach pocałunek.
-Oczywiście, nigdy bym tak nie zrobił. Teraz szaleję tylko za tobą. Jesteś moim oczkiem w głowie, księżniczko.
-Dlaczego księżniczko?
-Jesteś zarozumiała, irytująca...
-Skończ.-warknęłam cicho i wpiłam się w jego zamądrzałe, cudowne wargi.
-Kocham cię, Skyler.
-Kocham cię, Damon.

_____________________________

Och! Och! Nie tak to miało być. Miało być więcej akcji oraz rozdziałów jednak... napadło mnie coś takiego jak BRAKWENYDUPALOLCOTERAZKONIECBUM.

Jednak postaram się napisać 2 część, tego jednak nic nie obiecuje.

Przepraszam. Xoxo

Tak na koniec wstawię  swoje zdjęcie. :D Ja WAMPIR! :D

środa, 26 lutego 2014

Rozdzial 16 ~ "Kolacja."

Leżąc w łóżku, w domu cioci stresowałam się przyjazdem rodziców. Mieli przyjechać dzisiaj. Tęskniłam za nimi i bardzo chciałam ich zobaczyć, jednak kazali mi zaprosić przyjaciół, których oczywiście zaprosiłam. Wszyscy zgodzili się. Ciocia nawet nie wiedziała co się ze mną działo przez ten czas. Elena powiedziała jej, iż będę nocować u niej. A Damon...uhh. Po całym moim ciele rozlała się fala ciepła, która spowodowana była samą myślą o nim.
Od mojego przyjazdu tutaj minęły dwa miesiące, co świadczy o tym, że już niedługo moje urodziny, a dokładnie za tydzień.
Moje rozmyślania przerwał kojąco zimny dotyk dłoni Damona na swojej skórze.
-Damon.-westchnęłam-nie słyszałam kiedy przyszedłeś. Spojrzał na mnie, a na jego usta wstąpił szeroki uśmiech. Splótł nasze dłonie.
-Wiesz, że bardziej podobasz mi się bez makijażu, niż cała obsmarowana tym wszystkim?-pochylił się i musnął mój policzek.-Cześć,kochanie.-zachichotałam.
-Tak, wiem, ale to nie zmieni zdania o moim makijażu.
- To w co dzisiaj się ubierzesz?-spytał i podszedł do mojej szafy. Leżałam w łóżku, patrząc jak ten grzebie w moich rzeczach.
-Znalazłeś coś tam ciekawego?
-Tak i to nie jedną rzecz.-wyciągnął z szafy skąpe czarne bikini oraz czarną krótką sukienkę. Zaśmiałam się.
-Mam się w tym pokazać rodzicą?
-Czy ktoś tu mówi o pokazaniu się rodzicą? Miałem na myśli abyś dla mnie się tak ubrała.-zamruczał i znalazł się nade mną.
-Damon nie.-zachichotałam i odepchnęłam go od siebie.
-Ale dlaczego?-znowu znalazł się nade mną i potarł swoim nosem o mój.
-Damon.-pocałował mnie, a gdy nie odwzajemniłam pocałunku oderwał się ode mnie ze zmarszczonymi brwiami.-Powiedziałam nie. Jesteś nachalny.
-Chociaź mnie pocałuj.-jęknął i włożył swoją rękę pod moją koszulkę. Zaśmiałam się i wyciągnęłam ją, splatając swoje palce z jego. Drugą rękę wplątałam w jego włosy. Przybliżyłam swoje wargi do jego. Gdy nasze wargi zetknęły się ze sobą do pokoju weszła...ciocia. Zastygłam w ruchu nie wiedząc co mam robić. Damon tak samo. Ciocia stała w drzwiach, z rękami założonymi na biodrach. Spojrzała na mnie, potem na Damona i wybuchła głośnym śmiechem.
-Wiedziałam, że ty coś ukrywasz Skyler.-pogroziła mi palcem i spojrzała na Damona.-Mam nadzieje, że dbasz o nią, Damon.
-Tak. Dbam o nią Carmen.-odpowiedział. Ciotka uśmiechnęła się i zamknęła drzwi, lecz uchyliła je wystawiając przez nie głowe.
-Twoi rodzice przyjadą póżniej. Korki.-wyjaśniła i na dobre zniknęła za drzwiami. Damon spojrzał na mnie.
-Na czym skończyliśmy?-spytał i tym razem to on pochylił się i gwałtownie wpił się w moje wargi.

                       ~***~
Ubrana w czerwoną skukienke, oraz niewygodne szpilki zeszłam na dół i otworzyłam drzwi w których stali rodzice. Pisnęłam i objęłam ich oboje.
-Cześć mamo, tato.
-Witaj córeczko.-odpowiedziała mama i weszła do środka. Zlustrowała mnie wzrokiem. -Ślicznie wyglądasz.
-Dziękuję.-odpowiedziałam.
Gdy rodzice zniknęli za drzwiami kuchni, dzwonek do drzwi rozległ się po mieszkaniu. Otworzyłam je.
-Cześć.-przywitałam wszystkich, przytulając ich. Stefanowi, Elenie oraz Bonnie wskazałam drogę do salonu i zostałam sama z Damonem. Podeszłam do niego i zarzuciłam ręce na jego ramiona. Przywarłam swoimi wargami do jego.
-Wyglądasz tak seksownie, że mógłbym wziąść cię na tej ścianie.-wymruczał mi do ucha. Zaśmiałam się i odsunełam się od niego. Splotłam swoje palce z Damona i pociągnęłam go w strone salonu. Siedzieli już w nim wszyscy. Puściłam rękę Damona i usiadłam na odsuniętym przez niego krześle. On sam usiadł obok mnie.
-Mamo, tato to moi przyjaciele. Elena,Bonnie, Stefan i Damon.-przedstawiłam ich sobie. Ciotka spojrzała na mnie znaczącym wzrokiem. -Damon to mój...chłopak.-szepnęłam.
-Miło mi państwo poznać.-oznajmił.
-Nam również jest was miło poznać.-odpowiedział tato.
Kolacja minęła nam na przyjemnej rozmowie. Rodzice zaakceptowali Damona. Nie była tak żle, jak myślałam.

_____________________

Nudny rozdział .__.

środa, 12 lutego 2014

Rozdział 15 ~ "Niedosekszony wampir."

Słońce wdarło się przez zasłony do pokoju Damona. Ziewnęłam przeciągle i otworzyłam oczy. Zdziwiłam się gdy nie zastałam Damona w pokoju. Byłam strasznie szczęśliwa. Damon ubiegłej nocy pokazał mi jak bardzo mnie kocha i to było powodem mojego szczęścia, które nie będzie trwało wiecznie. W końcu Ashley i Marcus przyjdą po mnie. Jednak może są wciąż przekonani, że nie żyje? Miejmy taką nadzieje. Spojrzałam na drzwi, które właśnie się otworzyły. Do pokoju wszedł Damon w jednej ręce trzymając śniadanie, a w drugiej moje ubrania i bielizne? Skąd on to wziął?
-Skąd masz moje ciuchy?-spytałam unosząc brwi.
-Byłem u ciebie w pokoju. Nie wiedziałem, że posiadasz taką bieliznę. -uniósł na jednym palcu krwistoczerwoną koronkową bielizne, którą kiedyś dostałam od mamy. Na moje policzki wpłynął rumieniec.-Podoba mi się. Jest strasznie seksowna.-zamruczał i odłożył ciuchy i śniadanie. W wampirzym tempie znalazł się przy mnie.
-Witaj, księżniczko.-szepnął i musnął moje wargi. Nie będąc wystarczająco zadowolona wplątałam palce w jego włosy i spowrotem przysunęłam do swoich ust. Zaśmiał się głośno i zaczął mnie całować. Nasz delikatny pocałunek stał się bardzo gwałtowny, aż podniecający. Jęknęłam czując jego palce w sobie. Dyszałam głośno do jego ust, nie nadąrzając za całowaniem, a on nadal sprawiał mi roszkosz swoimi palcami. Ostatni jęk wydobył się z moich ust, a zaraz potem fala rozkoszy rozlała się po moim brzuchu. Damon ostatni raz musnął moje wargi, a zaraz potem położył na szafce moje śniadanie.
-Jesteś niedosekszony.-wyszeptałam, podnosząc się do pozycji siedziącej. Damon zaśmiał się na słowo jakiego użyłam.
-Niedosekszony?-powtórzył. Kiwnęłam głową.- W takim razie jestem bardzo niedosekszony i będę używać mojego niedosekszenia na tobie, kochanie
-Skąd wiesz, że ci na to pozwole?-spytałam unosząc brwi. Chwyciłam jednego naleśnika i zwijając go w rulon ugryzłam.
-Podoba ci się to.-wyszczerzył zęby w uśmiechu.
-No i co z tego?Jesteś niedosekszonym wampirem.-zachichotałam. Wstałam z łóżka. Chwyciłam ciuchy i udałam się w strone łazienki. Nagle Damon znalazł się przede mną.
-Gdzie idziesz?-warknął udając złego.
-Pod prysznic.
-Idę z tobą.
-Nie, nie idziesz. Niedosekszone wampiry nie mogą chodzić ze swoimi partnerkami pod prysznic.-zachichotałam.
-I tak pójdę z tobą.-warknął.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Kocham cię.
-Damon...-westchnęłam.-Też cię kocham, ale nie pójdziesz ze mną pod prysznic.
-Dlaczego?-oburzył się i założył ręce na piersi. Jak dziecko.
-Jeszcze mnie zgwałcisz czy coś.
-Kusząca, a zarazem podniecająca propozycja.-dotknął moich dłoni i splótł ze sobą nasze palce. Uśmiechnął się słodko i pocałował mój nos.
-Och, no dobra choć.-westchnęłam i pociągnęłam go w strone łazienki. Puściłam wodę i weszłam pod gorący strumień  wody. Chwile potem obok mnie znalazł się Damon. Nagi Damon.
-Jesteś taka cudowna.-szepnął mi do ucha.-Tak bardzo mam na ciebie teraz ochotę.-zamruczał i przygryzł moją wargę.  
-Nie wiem czy ci pozwolę.
-Nie ukrywajmy tego. Już jesteś podniecona.-szepnął. Miał racje. Tak na mnie działa.
-Mój kochany, niedosekszony wampir.-musnęłam jego wargi. Złączyłam nasze usta w pełnym podniecenia pocałunku. Damon podniósł mnie, tak iż oplotłam swoje nogi wookół jego tali, poczym przyparł mnie do zimnych kafelek. Nagle mi się coś przypomniało.
-Pamiętasz jak Caroline znalazła nas w takiej pozycji?
-Tak.-sapnął, a zaraz potem jego wielki penis wbił się we mnie,aż po same jądara. Krzyknęłam i wbiłam swoje paznokcie w jego plecy.
-C..o chciałeś wte..dy zrobić?-wyjąkałam. Damon zaczął rytmicznie poruszać swoimi biodrami. Coraz trudniej było mi zaczerpywać regularnie oddechy, więc teraz jęczałam z rozkoszy.
-To co robię teraz.-sapnął.

                          &

Nie potrafie pisać porno.


CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWACJA.