sobota, 23 listopada 2013

Rozdział 6 ~ "Bolesne gesty, słowa."

Stałam na niewielkiej scenie, chwiejąc się z jednej nogi na drugą. Żle zrobiłam zgłaszając się do tego konkursu. Spojrzałam na Bonnie. Uśmiechnęła się pocieszająco. Zasiadłam do czarnego fortepianu stojącego w rogu. Rzuciłam okiem na Damona, który przyglądał mi się uważnie.
Moje palce zaczęły płynnie uderzać w klawisze. Zamknęłam oczy, zaczynając śpiewać.

Skies are crying
I am watching
Catching teardrops in my hands
Only silence as it's ending,
Like we never had a chance
Do you have to, make me feel like
There's nothing left of me?

You can take everything I have
You can break everything I am
Like I'm made of glass
Like I'm made of paper
Go on and try to tear me down
I will be rising from the ground
Like a skyscraper!
Like a skyscraper!

As the smoke clears
I awaken, and untangle you from me
Would it make you feel better
To watch me while I bleed?
All my windows, still are broken
But I'm standing on my feet

You can take everything I have
You can break everything I am
Like I'm made of glass
Like I'm made of paper
Go on and try to tear me down
I will be rising from the ground
Like a skyscraper!
Like a skyscraper!

Go run, run, run
I'm gonna stay right here
Watch you disappear, yeah
Go run, run, run
Yeah it's a long way down
But I'm closer to the clouds up here

You can take everything I have
You can break everything I am
Like I'm made of glass
Like I'm made of paper, Oh
Go on and try to tear me down
I will be rising from the ground

Like a skyscraper!
Like a skyscraper!

Like a skyscraper!
Like a skyscraper!
Like a skyscraper!
 
 
Moje palce uderzyły w ostatni celny klawisz. Usłyszałam piski oraz gorące brawa celowane w moją stronę. Ukłoniłam się widowni, schodząc ze sceny. Podeszłam do swojego stolika.
-To było...- zaczęła Elena.
-Świetne- dokończył głos, który przyprawiał mnie o dreszcze. Policzki zaczęły piec mnie niemiłosiernie. Spuściłam głowę.
-Dziękuję-wydukałam.
*~
Tydzień minął mi zaskakująco szybko. Oczywiście, nie odbył by się on bez kilku chamskich sprzeczek z Damonem. Był piątkowy wieczór. Ciotka wyszła do koleżanki, więc byłam sama w domu. Nagle coś zastukało w szybę. Pisnęłam przerażona, odkładając książkę na miejsce. Na balkonie stał Damon. Wstałam z łóżka podchodząc do drzwi.
-Naprawdę nie masz co robić, tylko straszyć mnie wieczorem?-syknęłam. Damon uśmiechnął się łobuzersko, przechylając głowę na bok.
-Śpisz w makijażu?-zmarszczył brwi.
-Nie, po prostu nie wykąpałam się jeszcze. A tak po za tym, czego chcesz?
-Przyszłem w odwiedziny-wyszczerzył zęby.
-O...-spojrzałam na zegarek- 23?
-Idealna pora na odwiedziny.-usiadł na mojej balkonowej huśtawce. Z lekkim strachem chwyciłam koc leżący na łóżku i opatulona nim usiadłam obok niego.
-Zimno ci?-Damon zmarszczył brwi.
-Gdybyś nie zauważył jestem tylko zwykłym człowiekiem-syknęłam.
-Nie zachowujesz się jak człowiek.
-Co masz na myśli?-spojrzałam w jego oczy.
-Jesteś taka tajemnicza. Niby jesteś normalna, jednak tak się nie zachowujesz. Wiesz o wampirach. Jeden, który zaatakował cię 2 razy siedzi obok ciebie, a ty pomimo tego nie boisz się.
-Tak masz racje nie boje się ciebie- kłamie. Kłamie jak z nut. Boje się go cholernie jak diabli. Damon zaczął przybliżać się do mojej szyi. Moje oczy zaczęły się powiększać.
-Powinnaś się mnie bać.- wyszeptał przy mojej szyi, a jego oddech szczypał strasznie. Zamknęłam oczy czekając na ból. Nie doczekałam się go. Zamiast tego Damon pocałował mnie w szyje.
Otworzyłam oczy. Nie było go już. Dotknęłam mokrego miejsca. Jego pocałunek piekł, jakby wypalił mi go w skórze.
*~
-I tak po prostu odszedł?-szepnęła Bonnie. Zwierzyłam się jej. Musiałam to zrobić, gdyż wydarzenie ubiegłej nocy wciąż siedziało mi w głowie. Nie potrafiłam tego ciągle w sobie trzymać.
-Tak, tylko proszę nie mów nic Elenie.-przytaknęła. Zadzwonił dzwonek, więc udałyśmy się na historię. Rick nie pojawił się na niej. Zamiast niego mieliśmy zastępstwo z kolesiem od Geografi. Znudzona lekcją opuściłam sale, równo z dzwonkiem. Moim pechem było wpadnięcie, na kogoś.
-Przepraszam.-wyszeptałam, i w tej chwili usłyszałam jego śmiech.
-Ugh-warknęłam- czy ty musisz wchodzić mi w drogę?
-Bez tego twoje życie było by nudne, księżniczko.-odparł, wzruszając ramionami, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
-Jesteś dupkiem.-zmrużył oczy.
-Seksownym dupkiem.
-Chyba w twoich snach.
-W moich snach pojawiają się fantazje erotyczne, z twoją osobą.
Skrzywiłam się.
-Idiota-syknęłam.
-Seksowny idiota.-wywróciłam oczami zakładając ręce na piersi.
-Czego chcesz w MOJEJ szkole?- podkreśliłam słowo mojej.
-Przyszedłem do dyrektora, bo jak już zapewne wiesz, będę waszym opiekunem na balu.- wyszczerzył zęby.
-Wiesz mało mnie to obchodzi. I tak się na niego nie wybieram.-rzuciłam.
-Och, czyżby nikt nie zaprosił naszej drobniutkiej, grubiutkiej, brzydkiej Skyler?- w moich oczach zebrały się łzy. Jego słowa zabolały, chociaż ma racje.
-Jesteś największym chujem, jakiego kiedykolwiek poznałam.-syknęłam. Spojrzałam mu ostatni raz w oczy, poczym wyszłam ze szkoły. Wiem, że Damon ma racje. Jestem ochydna, gruba. Jestem kompletnym zerem. Skierowałam się w strone parku.
Mam dość to wszystko mnie przerasta. Chciałabym być normalną nastolatką. Nigdy taka nie będę. Mój świat, jest zjebany. Popierdolone wampiry i chuj jeden wie co jeszcze. To jest takie popierdolone, kto by pomyślał, że takie rzeczy istnieją?
Usiadłam na oddalonej ławce, przyglądając się ludzią. Wszędzie są te jebane zakochane pary. Jedni się całują, drudzy obściskują, a trzeci łapią za ręce. To jest takie dołujące. Czuje się taka samotna. Może to głupie, ale nigdy się nie całowałam. Tak, wiem bardzo śmieszne. W końcu mam 17 lat, a nigdy się nie całowałam. Inne nastolatki mają już w tym wieku dzieci.
Świat jest niesprawiedliwy, życie jest chujowe, a ja jestem pojebana.
Nigdy nikogo sobie nie znajdziesz- szepnął głos w mojej głowie. Załamałam się jeszcze bardziej. Podkuliłam nogi pod brodę i schowałam w nie głowe. Zaszlochałam. Zamknęłam oczy chcąc powstrzymać łzy. Przed oczami stanął mi obraz Damona. Moje serce przyśpieszyło.
Zaczynam się bać, że mi na nim zaczyna zależeć. Nie chce tego. Nie. On jest pieprzonym dupkiem.
Poczułam czyjś dotyk. Podniosłam twarz ku tej osobie i ujrzalam Damona.
-Czego?-warknęłam, i wstałam. Pewnie wyglądałam jak potwór. Nie malowałam się wodoodpornymi kosmetykami. Dobrze, że miałam tylko kreski i pomalowanie rzęsy.
-Ja...-rzekł. Wygląda na zakłopotanego.- przepraszam.
-Och, to ty znasz takie słowa? Nie wiedziałam. A tak po za tym chuj mnie interesują twoje przeprosiny-warknęłam. Damon widocznie się zdenerwował. Podszedł do mnie, kładąc na moich policzkach swoje ogromne ręce. Moje serce zaczęło bić szybciej.
-Nie pozwalaj sobie za dużo, księżniczko-warknął. Uniosłam głowę do góry. Spojrzałam w jego oczy. Damon złożył pocaunek na moich ustach poczym zniknął, zostawiając mnie w ogromnym szoku.

_____________

Czytasz-skomentuj.

2 komentarze:

  1. O GOD!
    Jaki dupek z tego Damona! Głupi jest jakiś.
    Fajny rozdział :)
    Zapraszam do mnie na nowości :)

    OdpowiedzUsuń
  2. umm to znowu ja wariatka która komentarzowuje co piąty twój rozdział :D Właściwie to dopiero drugi komentarz ... ale halo ! To dopiero 6 rozdział ..

    OdpowiedzUsuń